środa, 4 września 2013

18. Amigurumi.

Znalazłam wzory tych uroczych zabawek i zakochałam się. Przeszukałam Internet w poszukiwaniu najlepszej włóczki, szydełka, oczu i innych tym podobnych rzeczy i... postawiłam na to, co było w szafie ;) W ten oto sposób powstały dwa żółwie:



Mój aparat odmówił współpracy, gdy prosiłam go o ładne zdjęcia białej włóczki w słońcu... Trudno.
Jeden żółw stracił oczy przy bardzo entuzjastycznym poznawaniu się z Dziewczynkami. I teraz jest trochę ślepy, co jednak nie przeszkadza Małym w zabawie nim. Kolejne zabawki się szydełkują, tym razem będą to większe misie, równie urocze ;)

poniedziałek, 2 września 2013

17. Małe podsumowanie.

Zachciało mi się podszkolić w szydełkowaniu, więc wzięłam udział w tygodniu elementarno-tutorialowym w Szkole Szydełkowania. Było super! No i faktycznie nauczyłam się kilku nowych rzeczy.


Dzień pierwszy - granny square:


Czyli coś, co robiłam po raz pierwszy i bardzo mi się spodobało. Marzy mi się pastelowa narzuta (a raczej dwie) dla Małych Człowieczków na łóżeczka... I na razie chyba tylko w marzeniach zostanie, bo zanim bym je zrobiła, to zdążyłyby urosnąć ;) Wzór prosty i szybki, zdjęcia tradycyjnie nie oddają koloru, no ale trudno.

Dzień drugi - małe kwiatki z pikotkami.

bez blokowania
i zblokowane
Z tymi elementami było już więcej roboty, bo trzeba było zrobić sztuk 4. I połączyć. I dla chętnych jeszcze środek do zrobienia. Wyszło elegancko, czarna nitka ze srebrną idealnie tu pasuje. Cała taka serweta pewnie wyglądałaby ślicznie, podrzucę wzór i nici Babci, kilka dni i będzie gotowa ;)

Dzień trzeci - gwiazdko-podkładka:

Następna robótka z metaliczną nitką, paluchy bolały, bo jest dość sztywna, ale warto było! Wyszła gwiazdkowo-choinkowa, takie też jest jej przeznaczenie. Zawiśnie pewnie w pokoju dziewczynek, bo nie zawieszę im bombek, a takie miękkie ozdoby będą mogły dowolnie ściągać i wieszać.

Dzień czwarty - pierwsze leżące słupki.


Kolejna rzecz, którą na kursie w Szkole Szydełkowania robiłam pierwszy raz, leżące słupki pęczkowe. Po świetnym tutorialu nie miałam z nimi żadnego problemu, wszystko wyjaśnione krok po kroku a do tego doskonale obrazujące zdjęcia. Element jest malutki, robiony na szydełku 0,75.

Dzień piąty - finisz!




Elementy, które przydadzą się podczas szydełkowania szortów, które można obejrzeć tutaj. Drugi element podoba mi się bardziej, jest różnorodny i szybciej się go robi. Szydełkowane także na szydełku 0,75, więc są to prawdziwe maluszki.

Jestem dumna, że udało mi się ukończyć i zaliczyć poziom ;) Świetna zabawa, mam nadzieję, ze będzie takich więcej. 

sobota, 10 sierpnia 2013

16. Prezent dla mola książkowego.

Moja mentorka, Babcia, wie jak uwielbiam książki. Koło żadnej nie przejdę obojętnie, w sklepach muszą mnie odciągać od półek gdzie są wyłożone. A jak jeszcze jest jakaś promocja... Przepadam. 
Przy okazji ostatniej wizyty, Babcia dała mi całą reklamówkę książek. Prawie wszystkie to bajki dla dziewczynek, które ja sama czytałam jak byłam mała. A wśród nich dwie perełki...


Jedna z rzeczy, która w tej książce mnie zachwyciła, opis jak krok po kroku wykonać komplet serwet na drutach. A tych kompletów jest dużo więcej!



Nigdy wcześniej nie słyszałam o robotach tiulowych, nawet bym nie pomyślała, że tiul można tak wykorzystać.



I na koniec coś, co mi nigdy nie chciało wyjść: roboty siatkowe. Może teraz wreszcie coś się ruszy w tym temacie.


Druga z książek straciła okładkę nie wiadomo kiedy i brakuje jej pierwszych 19 stron, na których prawdopodobnie była szkółka robienia na drutach. Ogólnie, cała jest pełna wskazówek, wzorów i schematów.





Odzież dla dzieci, czyli coś, co u mnie jest bardzo na czasie. Sukienki na dziewczynki w wieku od 0+ do 12 lat są zachwycające. I dodatkowo niektóre z nich mają rozpisane przez Babcie rozmiary z przeliczeniem na oczka, tak, żeby były idealnie dopasowane. Coś czuję, że dużo będę mogła się z nich nauczyć...


 Odzież dla dorosłych:






Całe szczęście, że Babcia tak jak ja chomikowała sobie dużo rzeczy, teraz gdy widzi, że zaraziła mnie swoją pasją do robótek ręcznych dzieli się ze mną swoimi zbiorami. Uwielbiam te rzeczy, bo mają one dla mnie dużo większą wartość niż te, które mogłabym sobie kupić, są cudowną pamiątką.

piątek, 9 sierpnia 2013

15. Lato w pełni.

Zaniedbałam robótki i bloga, za dużo rzeczy wyszło w tym samym czasie. Ale teraz wracam, dni są długie to można siedzieć do późnych godzin i dłubać.

Na kanwie haftuje się obrazek bardzo letni, bardzo na czasie. Łódka (żaglówka?) dość szybko doczekała się realizacji, wzór leżał tylko kilka miesięcy. Marzy mi się pokój dziewczynek w marynarskim stylu, powoli zaczynam to marzenie realizować, zaczęłam od obrazka. Jestem w połowie, wena przyszła i siedzi ze mną na krześle, więc jest nadzieja, że do końca lata go skończę.

 I zbliżenie:

Podoba mi się haftowanie jedną nitką, gorzej z półkrzyżykami. Wystawiają moją cierpliwość na wielką próbę. Kanwa koszmarnie wymiętolona, bo pożegnałam się z tamborkiem, wygodniej jest mi haftować w ręce.

W końcu też zabrałam się na poważnie za drutowanie. Podstawy znam, ale to za mało na moje ambitne plany. Po pierwsze: zabawki robione na drutach. Są absolutnie urocze! A że dużo małych dzieci ostatnio przybyło do naszej rodziny (na kolejne czekamy z niecierpliwością) to będzie dla kogo robić. Inspiracją i motywacją są dla mnie te króliki: 

Zakochałam się w nich i myślę, że dzieciakom też się spodobają. 
A oto moje drutowe początki ze zmianą koloru włóczki:



 Lewa strona robótki:

Mam tendencje do mocnego zaciągania nitki, dlatego też trochę się ściąga. Pokazałam mojej mentorce, Babci, która obsztorcowała mnie za brzydki wzór i źle dobrane druty, od razu też dała mi porządne. Co znaczy, że jest zadowolona z postępów, inaczej nic by nie powiedziała ;)

piątek, 26 kwietnia 2013

14. Pieluszki.

Tematem pieluszek wielorazowych zainteresowałam się już w ciąży, oglądałam, czytałam, które są najlepsze i jaki zestaw wybrać na początek. I wtedy okazało się że będą bliźniaczki, więc z moich planów nic nie zostało. Jednak teraz, gdy dziewczynki niedługo skończą rok pomyślałam, że może warto spróbować. Nie chciałam kupować, jakby się nie sprawdziły to wyrzuciłabym pieniądze w błoto. Na szczęście w domu miałam 6 metrów polaru w dwóch kolorach, dużo materiałów odziedziczonych po zakładzie krawieckim cioci, stare ręczniki na wkłady i 5 metrów tetry. I zabrałam się do pracy. Postawiłam na kieszonki i formowanki z otulaczami. Uszyłam już może z 6, nie wszystkie nadawały się do pokazania, metodą prób i błędów doszłam do wprawy i wreszcie mogę się pochwalić:
I moja pierwsza dziurka na guzik!
Przez kilka dni nie miałam Internetu, więc namiętnie oglądałam seriale, w między czasie dłubiąc szydełkiem. Wyszedł mi taki motyl:
Mam zamiar go naszyć na ten materiał i powiesić na ścianie, do kolekcji dodam kilka motylków robionych inną techniką, mam nadzieję, że zapału starczy. A teraz pora wrócić do krzyżyków, mam dwa zaległe obrazki z SAL-u Lizzie Kate a tu już prawie maj...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

13. Tusal - kwiecień.

W kwietniu słoiczek nadal w towarzystwie siewek i z małym spóźnieniem niestety:
Jestem teraz na etapie wykańczania starych UFOków, do tego szyje pieluszki dla bliźniaczek. Nie mam zdjęć, bo te pierwsze są tak nieforemne, że wstydzę się ich pokazać, ale jak tylko nabiorą kształtów to zaprezentuję ;)

sobota, 30 marca 2013

12. Wymianka karteczkowa u Agnieszki z zajączkiem w tle.

Karteczki doszły przed świętami, pan listonosz aż się śmiał, że tyle paczek i listów odbieram w ciągu kilku dni. Oto one:
od Magdy
 W paczce dodatkowo były mulinki i kurczaczek z czekolady, który dzielnie zniósł daleką podróż.

Druga karteczka od drugiej Magdy ;)

Są śliczne i zdobią mój parapet, każdy kto do nas zagląda od razu się przy nich zatrzymuje i podziwia a ja się chwale, jakie mam zdolne koleżanki blogowe ;) Dziękuje serdecznie dziewczyny!

Muszę się przyznać, ze niestety jestem mega-goga. Tyle rzeczy zrobiłam na Wielkanoc, wielkie karczochowe jajka, kilka mniejszych, dużo quillingowych pisanek... I żadnego zdjęcia nie mam. A dlaczego? Bo wszystkie kończyłam w nocy, tylko wtedy mam czas żeby się skupić i na spokojnie przysiąść, światło słabe, więc myślę 'zdjęcia zrobię jutro!' I co się okazuje? Pisanki znikają, o 6 rano jadą w miasto i do nowych właścicieli. Dla siebie nic nie mam, bo już czasu nie starczyło, więc nic do pokazania nie będzie...

poniedziałek, 11 marca 2013

11. Tusal 2013 - marzec.

W tej odsłonie tusalowy słoiczek w towarzystwie siewek: 

 Przybyło trochę nitek, głównie pozostałości po uszyciu proporczyków do pokoju dziewczynek. Jak tylko je wykończę to zaprezentuję. Powinno tu się znaleźć jeszcze więcej resztek z moich SAL-owych obrazków, niestety nie udało mi się skończyć marcowego na czas a kwietniowy nawet nie ruszony, wzór wydrukowany, ale nie mam kiedy się za niego zabrać. Luty był miesiącem okropnym, mnóstwo spraw, obowiązków i tym podobnych rzeczy. Na pocieszenie posadziłam sobie trochę ziół, szczypior, bazylię, miętę i oregano na początek. Niestety, większość padła, nie wiem z jakiej przyczyny i zostało ich po kilka. Za mniejsze doniczki służą mi puszki po mleku obklejone sznurkiem, efekt bardzo mi się podoba i mam w planach zrobić jeszcze kilka takich.

Ruszyły też przygotowania do Wielkanocy, w tym roku święta będą papierowe. Gwiazdkowe ozdoby były szydełkowe i frywolitkowe, więc trochę mi się przejadły i nie chciałam mieć podobnych. Postawiłam na quilling:
Jajek będzie więcej, w różnych kolorach. Czekam tylko na paczkę z papierkami, bo do tej pory cięłam sama, jednak za dużo z tym roboty.

niedziela, 10 lutego 2013

10. Tusal 2013 - luty.

Słoiczek ozdobiony, dzisiaj nów, mogę się chwalić:
 Trochę niteczek przybyło, zwłaszcza po lutowym obrazku Lizzie Kate. Bardzo bym chciała, żeby było tego więcej, ale nie dam rady, nie w tym miesiącu. Dawno nie miałam tyle na głowie! Na szczęście w całym tym natłoku zdarzeń nocami znajduję godzinkę lub dwie na to co lubię - czyli robótki ;)

sobota, 9 lutego 2013

9. Sznury.

Sznury koralikowe oczywiście! Jak dziewczynki były mniejsze i nie interesowały się za bardzo co tam mama dłubie, robiłam ich dużo, teraz jednak są zbyt interesujące dla małych rączek i zrezygnowałam z robienia przy nich. Wieczorami uczę się norweskiego, więc czasu coraz mniej. Jednak, coś tam powstaje:

 



Reszta nieuwieczniona została rozdana jako prezenty gwiazdkowe. Odkryłam też kumihimo - plecione bransoletki ze sznurków.Jedną udało mi się zrobić.


Ciekawych odsyłam tu kurs kumihimo.
No i jeszcze jedna, którą potrzebowałam na szybko i chciałam pozbyć się resztek. Uplotłam ją z sznurka do sutaszu, którego kiedyś próbowałam.

 Na cafeterii jest szkółka plecenia z koralików, na której odkryłam kurs jak zrobić rozgwiazdę. Spróbowałam i całkiem niezła wyszła, skończyła jako zawieszka



Jak widać, tak do końca się nie obijam i od czasu do czasu coś robię ;) Pozdrawiam!