poniedziałek, 24 lutego 2014

21. Konie.

Kiedyś pokazywałam już na blogu tułów konia, którego robiłam dla córki. Koń doczekał się wykończenia i został powitany z głośnym krzykiem radości. Zaraz potem rozległ się ryk. Jak to, mama zrobiła jedną zabawkę dla dwójki dzieci? Okropieństwo! Cóż było robić, trzeba szydełkować drugiego. Tak też powstał brat bliźniak dla niepocieszonej siostry bliźniaczki.





Konie pozowały na plastikowym stoliku do rysowania, który okazał się świetnym tłem, muszę sprawdzić, czy krzesełka też się nadają.

Biały koń, w wyniku gwałtownych emocji stracił oko, co widać na ostatnim zdjęciu. Wygląda jakby jedno miał lekko przymrużone. Córki różnicy nie zauważyły, nadal się bawią w jazdę koniem po mamie. 'Tup, tup, mama!' i muszę grzecznie rękę/nogę/brzuch/plecy/głowę udostępnić, wszak koń musi mieć dobry i duży wybieg ;)

wtorek, 18 lutego 2014

20. Jak dałam się wrobić...

Dałam się wrobić, i to nieźle. Intensywnie Kreatywna uczy jak wykonać wzory wrabiane, do których wzdycham i które próbuje wykonywać, na razie z różnym skutkiem.
 Do tej pory robiłam metodą kontynentalną, bo skręcanie nitek i prowadzenie dwóch na jednym palcu wydawało się sztuką czarnoksięską i nawet tego nie spróbowałam, bo żadna ze mnie czarownica. A tu proszę - wyszło i to tak, że mogę pokazać publicznie.
 Sumiennie wykonywałam krok po kroku, wsłuchiwałam się w głos płynący z głośników i wpatrywałam w śmigające na ekranie ręce, by w końcu zacząć. Przy okazji okazało się, że mój sposób z trzymaniem nitki przy żakardach się nie sprawdza, więc walcząc ze skurczami w dłoniach i sztywnych nadgarstkach zmieniłam go. Do tego całkowicie inaczej robiłam oczka (nie wiem jakim cudem, ale jestem samoukiem, więc wszystko możliwe), które potem wychodziły dziwnie przekręcone i nie tak jak powinny. To też zmieniłam. Poczułam się, jakbym pierwszy raz miała druty w rękach i trochę się gubiłam i spinałam, ale po trzech dniach jest dobrze, robię to z przyjemnością. Tak wyglądają początki:



I ten sam wzór w panelu:



Przykazane było, by robić z grubej włóczki. To była zdecydowanie najgrubsza, jaką znalazłam i która by była w dwóch kolorach - YarnArt Jeans i druty nr 3,5. Nowe, lidlowe, chciałam przetestować i muszę stwierdzić, że spisują się dobrze. Oczka ładnie schodzą ale nie spadają, żyłka nie plącze się i w miarę łatwo dała się wyprostować. Teraz żałuję, że kupiłam tylko jeden zestaw...