Kiedyś pokazywałam już na blogu tułów konia, którego robiłam dla córki. Koń doczekał się wykończenia i został powitany z głośnym krzykiem radości. Zaraz potem rozległ się ryk. Jak to, mama zrobiła jedną zabawkę dla dwójki dzieci? Okropieństwo! Cóż było robić, trzeba szydełkować drugiego. Tak też powstał brat bliźniak dla niepocieszonej siostry bliźniaczki.
Konie pozowały na plastikowym stoliku do rysowania, który okazał się świetnym tłem, muszę sprawdzić, czy krzesełka też się nadają.
Biały koń, w wyniku gwałtownych emocji stracił oko, co widać na ostatnim zdjęciu. Wygląda jakby jedno miał lekko przymrużone. Córki różnicy nie zauważyły, nadal się bawią w jazdę koniem po mamie. 'Tup, tup, mama!' i muszę grzecznie rękę/nogę/brzuch/plecy/głowę udostępnić, wszak koń musi mieć dobry i duży wybieg ;)
świetne te koniki :)
OdpowiedzUsuńPiękne! Super, sama bym takim się bawiła jako dziewczynka chętnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Moje dziewczyny się bardziej zainteresowały ostatnio, spodobało się budowanie stajni i dawanie sianka ;)
UsuńKOOONIKIIII :-) (rozmarzony uśmiech...)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze są oba!
Dziękuję! ;)
Usuń